środa, 4 października 2017

Singapore

Szczerze mówiąc obawialiśmy się trochę tego 12-godzinnego lotu do Singapuru. Jak się okazało nie było czego. Lot do przebieg bez żadnych zastrzeżeń. Jedzonko też smaczne.








W czasie lotu należało formularz, do pokazania na lotnisku przy kontroli paszportow.


Do centrum miasta jedziemy autobusem za 2,5 dolara singapurskiego, bilety do kupienia u kierowcy (nie wydaje reszty).

Po centrum poruszamy się pieszo, wszystko znajduje się stosunkowo blisko siebie.

Zaczynamy od okolicy Marina Bay, z charakterystycznym hotelem Marina Sands Bay, czyli trzy wieżowce połączone dachem. Na samej górze znajduje się basen z widokiem na cały Singapur.








Most spiralny przy hotelu


Po drugiej stronie rzeki jest park Gardens by the Bay z charakterystycznym sztucznym "lasem"













Chinatown, little India, Arab Street, dzielnica hinduska. Można, jak to zwykle w takich miejscach, tanio i dobrze zjeść oraz zobaczyc inny obraz Singapuru-biede.









Zdziwienie i uśmiech na twarzy wywołał fakt, kiedy robiłam te zdjęcia:




Nie wiem co to jest, w każdym razie jest bardzo czczone i "ugoszczone" różnym jedzeniem oraz kawą.

Zemczeni, wracamy wcześniej na lotnisko- lecimy do Jakarty.




Ta zieleń, cała roślinność jest niesamowita. Z jednej strony tyle wieżowców, apartamentów, a z drugiej wszystko otoczone zielenią. Pięknie.

Pozdrawiam,
T.

Ps. Wszyscy już śpią, godz. 3.30 czasu miejscowego (Jakarta) to idę i ja.
Do napisania, pewnie na Bali, za kilka dni.














1 komentarz: