piątek, 27 października 2017

Malaysia- Penang & Langkawi

Z Cameron Highlands udajemy się na wyspę Penang, pieciogodzina podróż autobusem za 35RM. Wysiadamy na dworcu na obrzeżach George Town, aby dostać się do centrum należy wziąć autobus 401 za 2 RM.
Jedzenie na wyspie Penang w 2014 roku zostało uznane za najlepsze na świecie. Zaś w 2016 roku zostało uplasnowane na 4 pozycji wśród najbardziej turystycznych miejsc.
Czy nas to miejsce zachwyciło? Raczej nie. Wrzucam tylko kilka fotek z tego miejsca i tyle :)

Koay Teow Soup- najpopularniejsza zupa na Penang

Zegar ze wskazówkami

Obrzędy w hinduskiej świątyni



surowe jedzenie na patyczkach

Ośmiornica- 1 min.do wrzątku i gotowe


Świątynia Kek Lok Si



widok  że świątyni na miasto 

Z Penang plyniemy promem za 70RM do Langkawi. Bilety można kupić w informacji turystycznej w Penang.prom zatrzymuje się w miejscowości Kuah.

Zaraz przy porcie znajduje się Eagle Square, plac z wielkim orłem, oraz park, w którym grasuja wielkie jaszczurki.




Orzeł- symbol Kuah


Eagle Square








Już następnego dnia ruszamy do Cenang. Szybko że udaje nam się złapać stopa. 


Na szczęście nie ma problemu z zakwaterowaniem, mimo iż jest dopiero 10.00.
Wypożyczamy skuter za 25RM na 12 godz. Jedziemy około 20 km do siedmiu wodospadów. 










W planach byl jeszcze Sky Bridge, most zawieszony 700 m nad ziemią. Niestety kolejka była tak duża, że nie opłacało się czekać. Wstęp 50RM, wyjazd kolejka na górę.

Wieczorem, zrobiłyśmy jeszcze tour po plażach. Tanjung Rhu- dość ładna plaża. Biały piasek, woda czysta choć nie blekitna.








Dalej, chciałyśmy sprawdzić czy piasek na Black Sand Beach jest rzeczywiście jest czarny. Odpowiedz-Tak.








Po drodze mijamy mnóstwo małp, chasaja sobie po ulicy, po kablach energetycznych.


Kolejny do dzień to plaża. Miało być porządne opalanie, bo białe nie chcemy wrócić, a trochę się zluszczylysmy :( niestety podoba coś nie dopisuje. Chwilę słońce, za chwilę ulewa. 


Idziemy więc jeść i na zakupy :)


Już dziś wieczorem lecimy z Langkawi do Kuala Lumpur. Czeka nas noc na lotnisku. Może się uda znów znaleźć fajna miejscowe do spania. 10 dni temu spałyśmy w pokoju do przebierania dla matki z dzieckiem. Nad ranem obudziła nas jednak sprzątaczka, która dobijala się do drzwi.
Jutro wczesnym rankiem lecimy do kolejnego państwa.


Pozdro, 
T.









poniedziałek, 23 października 2017

Malaysia- Taman Negara & Cameron Highlands

Z Kuala Lumpur jedziemy autobusem do Jerantut za 18,5 RM zmierzajac do Parku Narodowego Taman Negara (co oznacza Park Narodowy, a więc Park Narodowy Park Narodowy).

Ledwo po wyjściu z autobusu już łapie nas kierowca do Kuala Tahan (7RM). Szybki obiad i w drogę.

Najlepszy obiad jaki jadłam do tej pory w Azji. Smażony ryż, kurczak, jajko, warzywa i jakaś pojedyncza krewetka się nawet znalazła. Jaki to miało smak... mniam!!!

Dżungla, jest to najstarszy las deszczowy na świecie. Wejście do Parku jest za darmo, żeby tam dotrzeć trzeba przedostać się przez rzekę, koszt 1RM w jedna stronę za łódkę.





Do przejścia są trzy trasy. Najkrótsza i najbezpieczniejsza wynosi około 4 km. Wybrałyśmy właśnie tę, choć zamiar był jeszcze na 20sto km. Dwie najdłuższe trasy nie są jednak już tak dobrze oznakowane, łatwo się w nich pogubić, często ludzie tam nawet umierają. Jest też wiele groźnych zwierząt.
Wchodząc do dżungli koniecznie trzeba zaopatrzyć się w min. 1,5 l wodę na najkrótsza trasę (schodzi jak świeże bułeczki). Dobrze zabrać też mały ręcznik bo pot leje się strumieniami. Wilgotność jest tu bardzo wysoka a temperatura powyżej 30℃.






Obowiązkowym punktem jest Canopy Walkway czyli park linowy zawieszony około 40-50 m nad ziemią. Koszt 5RM, czas przejścia około 10 min.







Do krótkiej trasy zalicza się również szczyt- Bukit Terisek.











Na koniec dnia znów przepyszne jedzenie.

Mini paczusie z tuńczykiem na ostro
Z lewej: paczus, kluska na parze z czekolada i kokosem, ciastko budyniowe z kokosem

Kolejnego dnia zmierzamy do Cameron Highlands, dokladnie do wioski- Tanah Rata. Koszt przejazdu autobusem 90RM. Jest też możliwość poplyniecia łódką za 100RM jednak obecne jest za mało wody w rzece i łódki nie kursują. Głównym celem było zobaczyć pola herbaciane. Nie wzięliśmy zorganizowanej wycieczki (koszt około 25 RM), do której zaliczaly się również farmy truskawek, róż, lawend, czasem też miodu. My wypozyczylismy skuter (10 RM/godz, paliwo 2RM/l).











Pola herbaciane przepiękne, zdjęcia tego nie oddają, ale z pewnością są warte zobaczenia.



Truskawki niezbyt dobre, zarówno te z krzaczka, jak i w deserze.


Pozdro, 
T.